Wieczysta-Ugorek było jednym z pierwszych zwartych i planowo zaprojekto- wanych osiedli spółdzielczo-mieszkaniowych – to dlatego we wspomnieniach mieszkańców dominują wątki dotyczące sposobu pozyskania nieruchomości i formy własności (na przykład wkład własny, członkostwo w spółdzielni, ścisłe powiązanie „metrażu” z liczbą domowników). Lokatorom najbardziej w pamięć zapadły kwestie dotyczące codziennego życia w bloku (rozkład mieszkań, „ślepe” kuchnie, wyparzanie pieluch na kuchence, mycie naczyń w wannie). Sporo uwagi poświęca się lokalnej infrastrukturze społecznej, która bardzo ułatwiała życie młodym rodzicom: „Wszyscy na klatce się znali, a dzieci chodziły do tej samej szkoły kilka bloków dalej. Wiedziałam, z kim i gdzie się bawią”. Z nostalgią wspominają też repertuar nieczynnego kina Ugorek.
Nieodłącznym elementem historii Wieczystej-Ugorka jest przyroda. „Za ulicą były pola, normalnie rosło zboże. Koleżanka, która wówczas była czteroletnim dzieckiem, wszystko pamięta” – z niedowierzaniem kiwa głową jedna z osób. Osiedle wybudowano na granicy łąk i innych podmokłych terenów zakola Wisły, co znajduje odzwierciedlenie we wspomnieniach; pewna kobieta wspomina, jak w dzieciństwie chodziła na pobliskie Dąbie, gdzie było mnóstwo stawów. W nich regularnie się kąpała, do czasu, aż je zasypano. Zielone otoczenie osiedla nie tylko jest tłem dla ich życia, ale niekiedy stanowi źródło wspomnień. Jedna z rozmówczyń wspomina: „Park Lotników wygląda na strasznie stary, ale pamiętam jego początek. Jak byłam mała, to nas wysiedlono z tych terenów. Właściwie nie było tu jeszcze parku, tylko bardzo małe drzewa; dla mnie to była pusta przestrzeń, zupełnie jak pole… no a potem zaczęły rosnąć. Za ten czas drzewa naprawdę pięknie urosły”. Inna rzuca lekko: „Pamiętam, że byłam dzieckiem, jak sadzili drzewka. I teraz śmieję się, bo drzewka stare, spróchniałe, a ja, cóż… młoda!”.
Dziś dla starszych mieszkańców źródłem codziennej rozrywki jest obserwowanie osiedlowej przyrody. „Mamy wiewióry, lisa… Mamy zająca” – wymienia mieszkanka. Inna z dumą odpowiada: „Myślę, że inne osiedla mogą nam pozazdrościć tej zieleni. Może nawet inne miasta i kraje”. Wartość lokalnego ekosystemu jest dla nich bezsporna.